Zapewne zastanawiacie się dlaczego wątek nosi nazwę pt. "Urwanie głowy...". Otóż miałam dzisiaj pod opieką yorka - Pikusia. Najpierw poćwiczyłam z nim siadanie oraz wydłużanie siadu, oczywiście za pomocą klikera. Od razu zrozumiał o co chodzi i wszystko poszło tak jak chciałam.
Następnie zabrałam psy na wspólny spacerek, gdzie troszkę poszalały.
A potem zaczęło się istne szaleństwo w mieszkaniu. Miałam demolkę! York zapolował na moją zeberkę, piasek wysypał się, patyki pospadały, a ptak trząsł się ze strachu. Koszmar!
Psiak wrócił do poprzedniego miejsca, na szczęście. Toffi zawiedziony, a ja szczęśliwa - pozbyłam się małego problemu. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz